środa, 22 września 2010

DUNDU JABUDU

Aktualnie przeżywamy zwiększoną aktywność Synka w dziedzinie mówienia. Bez problemu powtarza raz usłyszane słowa i wszystko chłonie jak gąbka. Jak większość dzieci w jego wieku, ma także niesamowitą pamięć: kiedy coś już zostało nazwane, nawet niestety niezgodnie z prawdą, to tak się przyjęło i tak należy mówić. Przykład? Warzywo ze zbiorów Synka - mama omyłkowo stwierdziła, że to seler (zawsze miała problem z odróżnieniem pora od selera) – a to ewidentnie jest czosnek (nawet nie por!), to i tak w Synkowej nomenklaturze funkcjonuje jako seler, a konkretniej – „a ti ti” – konia z rzędem temu, kto zgadnie dlaczego właśnie tak :)
Ulubione słówka mamy: ombo, dundu, mano, gusia, je-je, pjomba, gą-gą, sibąda (sibonda), siupota. 
Kto chce, może rozszyfrowywać :) Powodzenia!
PS A ja nienormalna przeżywałam, że Synek zacznie mówić bardzo późno. Ech, te matczyne rozterki…

5 komentarzy:

  1. sibąda podoba mi sie njbardziej, za nic nie wiem, co to może być. pozostałe wyrazy również są dla mnie zagadką. ale ja nigdy nie rozumiałam nawet własnych dzieci, hehe, więc nic dziwnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Diablotka - sibąda to herbata oczywiście :) Ja na szczęście rozumiem swojego Synka. Poza tym zauważyłam, że jak on widzi, że nie kojarzę o co mu chodzi, to sprytnie stosuje zamiennik :)
    Tak było ostatnio, gdy nauczył się mówić "jaba" - w końcu lekko zirytowany moim nieczajeniem, wypalił "kum, kum" - i już zrozumiałam :)

    M~ - siupota to hipopotam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. moje nie używają zamienników. jak juz cos nazwą, to możesz się zes....ć, a masz zgadnąć, bo jak nie, to w ryk :D

    OdpowiedzUsuń

a teraz powiedz, co o tym myślisz: