wtorek, 11 stycznia 2011

I PO ŚWIĘTACH...

Chyba powinnam napisać: „jakie przygotowania do świąt, takie święta”. Oj, takiego Bożego Narodzenia jeszcze nie przeżywałam. Wyjechaliśmy w rodzinne strony, mieliśmy do dyspozycji trzypokojowe mieszkanie kuzynki – pełen komfort! I co? Córa z 39-stopniową gorączką, w dzień w stanie letargu – drzemka na mnie lub mężu wiadomo – ręce rodziców to „ręce, które leczą”- nocą na zmianę sen i płacz. Synek nieco zdezorientowany, wieczorami raczył nas koncertami pt. „wracamy do domu”… Po powrocie okazało się, że: Córa ma trzydniówkę a Synkowi wyrzynają się piątki… Proza życia jednym, a właściwie dwoma słowami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

a teraz powiedz, co o tym myślisz: