piątek, 28 stycznia 2011

KOZA

Jest taki dowcip o Żydzie narzekającym na warunki mieszkaniowe: liczna rodzina, kuzyni, trudne warunki mieszkaniowe, hałas. Otóż ten Żyd wybiera się po radę do rabina, który mówi „kup sobie kozę”. Żyd zachodzi w głowę – po co? I tak mamy mało miejsca! No ale rabina trzeba posłuchać. Po jakimś czasie wraca załamany – cóżeś mi poradził? W domu jeszcze większa wrzawa, w dodatku koza śmierdzi i zżera wszystko dookoła! Na to rabin: „wracaj do domu i sprzedaj kozę”. Żyd znów stosuje się do rady rabina. Po tygodniu wraca nad wyraz szczęśliwy: „teraz to my w domu Wersal mamy” J
Otóż moja rodzina jest obecnie na etapie 4+1 czyli my i koza… Nie dalej jak w poniedziałek mówiłam przyjaciółce, że wymiękam z powodu natłoku obowiązków i nadmiernej koncentracji psychicznej. Wczoraj Mąż wrócił z pracy w stanie prawie tragicznym: dreszcze, ból głowy itd. Myślę, że to grypa jelitowa lub rota wirus. Koza jest z nami…

2 komentarze:

  1. Kozę leczymy rutinoscorbinem, witaminą C, paracetamolem, coca-colą... Mnie dopadło wczoraj,oj - umierałam. Dziś już jest zdecydowanie lepiej. Ale szczerze mówiąc - nikomu nie życzę.

    OdpowiedzUsuń

a teraz powiedz, co o tym myślisz: